FARAON: zasady epokowej gry w karty podesłane przez Łukasza Jarząbka.
Bierze udział dowolna ilość osób. Prowadzi jeden ("bankier"), pozostali są przeciwnikami ("poniterzy"). Każdy z poniterów dobywa jedną bądź kilka kart z przyniesionej przez siebie talii i kładzie zakrytą przed sobą. Na tej karcie kładzie wybraną przez siebie stawkę, o którą gra. Bankier tasuje swoje karty, daje do przełożenia poniterom a oni odsłaniają swoje zakryte dotąd karty ("poniterki") i zaczynają "ciągnąć bank". Bankier odkrywa (po kolei) wszystkie swoje karty, kładąc pierwszą po swej prawej ręce, drugą po lewej (i tak do wyczerpania talii). Karty po prawej stronie banku były wygraną bankiera, po lewej - poniterów. Np. jeśli ktoś z poniterów położył przed sobą kartę 4 pik a na niej 1 dukata, zaś z talii bankiera 4 pik wypadła po prawej, to poniter tracił tego dukata na rzecz bankiera; jeśli po lewej - bankier wypłacał mu 1 dukata.
Były dwa odstępstwa od tej zasady:
- ostatnia karta, chociaż kładziona po lewej, wygrywała dla bankiera
- tzw. "plija", gdy po obu stronach padały z talii bankiera karty tej samej wartości, choć innych kolorów - wtedy poniter tracił połowę postawionej stawki na rzecz banku. Tak kończyła się pierwsza runda.
Zaczynano drugie ciągnięcie banku, w identyczny sposób. Poniterzy wygrani w pierwszym ciągnieniu mogli teraz gry poniechać, mogli też grać od nowa na inną kartę albo (z największą dla siebie korzyścią) "parolować" używając dotychczasowej. Jeśli w pierwszej rundzie rozgrywki obstawił ktoś swą kartę-poniterkę 1 dukatem i wygrał, leżały na karcie 2 dukaty (bankier zawsze podwajał postawioną stawkę). Gracz grając dalej "na parol" załamywał jeden róg karty. Jeśli teraz przegrał, tracił tylko 1 dukata, jeśli wygrał - zyskiwał 4 dukaty.
Gdy dopisało mu szczęście, w ciągnieniu następnym grał "sept e le va" łamiąc drugi róg karty obstawionej już teraz tymi 4 dukatami i znów ryzykował przegranie tylko 1 dukata (jeśli wygrał - dostawał 8 dukatów). Jeśli los nadal mu sprzyjał, zaginał trzeci róg karty na znak, że teraz gra "quinze et le va" kładąc wygranych 8 dukatów. Przegrana kosztowała go tylko 4 dukaty. Gdy znów wygrał, miał 16 dukatów. Taki ciąg szczęścia uprawniał gracza do zagięcia ostatniego rogu karty i zagrania "trenie et le va", kładł 16 dukatów; jeśli przegrał to tracił 8 dukatów a jeśli wygrał - miał 32 dukaty.
Zasadą łagodzącą ostrą grę w "faraona" była możliwość odejścia od gry po każdym ciągnieniu banku, co dotyczyło tak bankiera, jak i poniterów. Stawka poczatkowa dowolna: tak np. 1 dukat, jak i 1000 dukatów. W sumie był to raczej rodzaj ruletki, niż klasycznej gry karcianej. "Sprawne" rączki bankiera tez mogły niejedno

, ale dodawała adrenaliny a i dla gawiedzi może być widowiskowa. Oczywiście grając na umowne pieniądze (np. kserówki reprodukcji banknotów z epoki). Wada gry: niszczenie kart z talii przy grze "na parol".