"Lurens" z Arabii

Literatura poszukiwawcza, historyczna, przygodowa

Moderator: Andrew

Awatar użytkownika
Blacek
Posty: 1687
Rejestracja: 21 lut 2010, 09:14
Lokalizacja: Toruń
Lokalizacja: Natangia/Górowo -Toruń
Kontakt:

"Lurens" z Arabii

Post autor: Blacek »

Cześć koledzy!!!
Dostałem smutny podarek - spadek w postaci książek po zmarłym oficerze. Wśród nich są dwa tomy autorstwa T.E. Lawrance'a - "Siedem filarów mądrości". Przy okazji opisu arabskiej rewolty przeciw Turkom, Lawrence potrafi świetnie opisać Arabów (zupełnie jakby nie z punktu Anglika) oraz ich świat, który dziś chyba już nie istnieje.
Opisy walki są bardzo realistyczne i... kompletnie pozbawione patosu. Za to opisy pustyni
- poezja! Pojawia się też mnóstwo ciekawych przemyśleń. Wprawdzie okłamywał sojuszników (bo nie mógł inaczej), ale chciał dla nich w tej sytuacji jak najwięcej wywalczyć i zapłacił za to...
Warto przeczytać :)
Pozdrawiam!!!
srebrny_lis
Posty: 7191
Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
Lokalizacja: Lidzbark Warmiński

Re: "Lurens" z Arabii

Post autor: srebrny_lis »

W specyficznym pustynnym świecie Lawrence - inaczej niż w ówczesnej Anglii - realizował się też jako bi- lub homoseksualista.
meickel
Posty: 336
Rejestracja: 29 lip 2007, 19:53
Kontakt:

Re: "Lurens" z Arabii

Post autor: meickel »

srebrny_lis pisze:W specyficznym pustynnym świecie Lawrence - inaczej niż w ówczesnej Anglii - realizował się też jako bi- lub homoseksualista.
To akurat ma niewielkie znaczenie dla treści. Sięgający po "Siedem filarów..." z wypiekami na twarzy mogą się zawieść.
Rekomendację Blacka całkowicie podtrzymuję.
Awatar użytkownika
Blacek
Posty: 1687
Rejestracja: 21 lut 2010, 09:14
Lokalizacja: Toruń
Lokalizacja: Natangia/Górowo -Toruń
Kontakt:

Re: "Lurens" z Arabii

Post autor: Blacek »

Cześć!!!
Myślę, iż można by domyślać się orientacji autora. Jego (czasem wręcz anatomizujące ) opisy ludzkiego ciała, dla mnie jednak stoją na równi z "anatomizującymi" opisami pustyni. Czasem pojawiają się wątki wyjaśniające homo-postawę u Arabów. Jako laik w temacie i te przeczytałem, chociaż być może z uczuciem lekkiego zażenowania (ponieważ nigdy nie musiałem analizować takich sytuacji).
Autor chyba nie był malarzem, ale słowami sporo potrafił - pustynia z kartek książki przemawia do czytelnika. Cenię prostotę tego człowieka i być może szczerość (na ile mógł sobie pozwolić?).
Na temat orientacji seksualnej Lawrence"a nie podyskutuję, bo jestem po prostu "z innej bajki"
i brak mi możliwości obiektywnej diagnozy (odbiór treści w znacznej mierze zależy od postawy czytającego). Pozostaję więc przy wojnie i życiu na pustyni (pustyni nieco zaznałem).
Książki, które przeczytałem, dzielę na dwie kategorie: Jedne czytam i oddaję, pozostałe lubię mieć na półce. Siedem filarów... zostanie (tak, czy owak).
Pozdrawiam!!! :)
srebrny_lis
Posty: 7191
Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
Lokalizacja: Lidzbark Warmiński

Re: "Lurens" z Arabii

Post autor: srebrny_lis »

Nie interesuje mnie konkretnie libido Lawrence`a (mój pogląd ogranicza się do cytatu ze starego filmu: "biedacy - nie wiedzą co tracą"), tylko fakt, że w XIX i XX w. wyjazd na pustynie arabskie oznaczał wyrwanie z ówczesnych konwenansów. Vide: lady Esther Stanhope, "emir" Rzewuski czy właśnie Lawrence.
meickel
Posty: 336
Rejestracja: 29 lip 2007, 19:53
Kontakt:

Re: "Lurens" z Arabii

Post autor: meickel »

Racja, Lisie, chociaż pod tym względem bardziej do mnie przemówiła scena w luksusowym hotelu, gdzie Lawrence pojawia się boso. Przy tym kontrast z hollywoodzkim filmem, gdzie nawet na pustyni występuje w kawaleryjskich butach...
srebrny_lis
Posty: 7191
Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
Lokalizacja: Lidzbark Warmiński

Re: "Lurens" z Arabii

Post autor: srebrny_lis »

Dotąd nie czytałem wspomnianego dzieła, lecz z tego co wiem o Lawrence`ie był on szpiegiem, ale i humanistą z przekonania. A tacy potrafią pisać. Egzotyczne wyprawy są dla nich nowymi światami inspirującymi do wynurzeń literackich. Dlatego np. z uwagą śledziłem także koleje życia szalonego Jana Potockiego: szpiega, protoarcheologa Słowiańszczyzny Połabskiej, autora "Rękopisu znalezionego w Saragossie". Światy już zaginione znajdziemy też np. w pozycji "Egipt zapomniany czyli Michała hr. Tyszkiewicza dziennik podróży do Egiptu i Nubii (1861 - 1862" czy w klasycznych już "Wędrówkach po Włoszech" (t. 1-2) naszego XIX-wiecznego wschodniopruskiego "ziomala" Ferdynanda Gregoroviusa.
meickel
Posty: 336
Rejestracja: 29 lip 2007, 19:53
Kontakt:

Re: "Lurens" z Arabii

Post autor: meickel »

Potockiego polecam też "Parady" - francuskojęzyczny drobiazg w stylu Commedia dell'Arte. Jaka szkoda, że nie pisał nigdy po polsku!
srebrny_lis
Posty: 7191
Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
Lokalizacja: Lidzbark Warmiński

Re: "Lurens" z Arabii

Post autor: srebrny_lis »

Gdyby on i Beniowski pisali po polsku, świat by się o nich chyba nie dowiedział. A tak: "lingua franca"... Szkoda, że musiała ustąpić angolszczyźnie. Skutki cywilizacyjne widać. Totalna makdonaldyzacja wszystkiego.
Awatar użytkownika
Blacek
Posty: 1687
Rejestracja: 21 lut 2010, 09:14
Lokalizacja: Toruń
Lokalizacja: Natangia/Górowo -Toruń
Kontakt:

Re: "Lurens" z Arabii

Post autor: Blacek »

Koledzy!!!
Nie dopowiem wiele, bo ciekawiej się czyta. "Makdonaldyzacja" nie będzie totalna - to: widzę, słyszę i czuję i jest mi bardzo miło :) Nasz świat (światy) - nie zaginą.
meickel
Posty: 336
Rejestracja: 29 lip 2007, 19:53
Kontakt:

Re: "Lurens" z Arabii

Post autor: meickel »

Angielski nie jest złym językiem, problemem jest to, że większość jego użytkowników zna tylko podstawy. Proszę sięgnąć do literatury.
"Pamiętnik" napisany był, o ile pamiętam, po włosku. Nie o sławę Potockiego, zresztą względną (chyba więcej znany jest film Hasa), chodzi, a o stratę dla języka, którym się posługuję. Brakuje w polszczyźnie dobrej prozy nie-poetyckiej po XVII stuleciu.
srebrny_lis
Posty: 7191
Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
Lokalizacja: Lidzbark Warmiński

Re: "Lurens" z Arabii

Post autor: srebrny_lis »

Samoistnej może brakuje, lecz w pewnym sensie lukę mogą wypełniać dobre tłumaczenia z innych języków. Np. bardzo podoba mi się polskie tłumaczenie Tadeusza Ostojskiego 1. tomu "Dzieci Jerominów" Wiecherta (2. tom Ptaszyńskiego jest słabszy) albo tłumaczenia (z fińskiego) powieści Miki Waltariego w wykonaniu Zygmunta Łanowskiego. Co do angielskiego, oceniam negatywny wpływ przekładów z tej mowy na współczesne prace historiograficzne dostępne w Polsce. Na angielskojęzycznej historiografii mści się często kiepska lub żadna znajomość innych języków a w konsekwencji pomniejszanie bazy źródłowej. Kiedy widzę na półce kilka pozycji na podobny temat przekładanych z różnych języków, zapala mi się czerwona lampka i wstępnie wybieram np. Niemca czy Francuza. Dopiero gdy po przejrzeniu wydają się słabi, decyduję się na "Anglika". Większośc prac tłumaczonych z angielskiego kojarzy mi się z tandetą i powierzchowną znajomością realiów odległych od Brytanii i USA. Wyjątek stanowią duperele techniczne, choć też nie zawsze. Np. po bardzo szczegółowych opisach oporządzenia czy munduru następują naiwne lub niemądre opisy wydarzeń, że o wnioskach nie wspomnę.
meickel
Posty: 336
Rejestracja: 29 lip 2007, 19:53
Kontakt:

Re: "Lurens" z Arabii

Post autor: meickel »

Cóż, inne doświadczenia. Nie czytam żadnych dzieł historycznych, tylko literaturę z epoki. Wejrzenie w umysłowość zajmuje mnie najbardziej.
srebrny_lis
Posty: 7191
Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
Lokalizacja: Lidzbark Warmiński

Re: "Lurens" z Arabii

Post autor: srebrny_lis »

Czyli np. Kadłubek zamiast Długosza? Z kolei w epoce mnie interesującej literatura albo opisuje obyczaje (zwykle ironicznie lub pornograficznie), albo osobiste doświadczenia (pamiętniki najczęściej bywają zatrute fałszem już u źródła), albo jakąś wyimaginowaną rzeczywistość w celach dydaktycznych ("Listy perskie") lub sensacyjnych ("Italczyk albo konfesjonał czarnych pokutników").
Awatar użytkownika
Blacek
Posty: 1687
Rejestracja: 21 lut 2010, 09:14
Lokalizacja: Toruń
Lokalizacja: Natangia/Górowo -Toruń
Kontakt:

Re: "Lurens" z Arabii

Post autor: Blacek »

Tu się wtrącę :lol: , bowiem po lekturze Waszych postów coś mi zaświtało :szok: Rzecz idzie o autora i czytelnika.
Pierwszy rzuca drugiemu myśli przelane na papier (bardzo rozmaite w formie i treści). Jednak czytelnik nie powinien być konsumentem, lecz współautorem. On ożywia, filtruje sitem: wiedzy, uczuć, doświadczeń... Na końcu zaś wyświetla w wyobraźni to, co mu dano.
Stąd zaryzykuję wniosek, że czytanie jest sztuką nie mniej ważną od pisania.
Nie wydaje mi się zatem sprawą najwyższej wagi, czy autor jest buntownikiem, który pokazuje świat przez pryzmat własnych uprzedzeń. Czy jest sługusem monarchy albo rządu, czy obrazoburcą, albo wreszcie świńtuchem.
To ja jestem szefem w tej rozgrywce - mogę zamknąć książkę i usta autora (co jednak jest ruchem dość prostackim). Z zasady czytam nawet to, co przeczy moim poglądom - byle było ciekawe i dawało mi do myślenia ukazując obraz: ludzi, problemów, zdarzeń, etc... W gruncie rzeczy - latka lecą,a problemy ludzi są wciąż te same, lecz każda epoka nadaje im swój niepowtarzalny koloryt.
Jak zwykle nie powiedziałem nic nowego i można się z tym sprzeczać.
Nie mniej jednak - czytelnik to szlachetna odmiana homo sapiens ;)
ODPOWIEDZ