Ze znakiem "P"
Moderator: Andrew
Ze znakiem "P"
Ze znakiem "P" Relacjie i wspomnienia z robót przymusowych w Prusach Wschodnich w latach II wojny światowej. Bohdan Koziełło-Poklewski,Bohdan łukaszewicz Olsztyn 1985.
W zasadzie to szukam tej pozycji w całości gdyz dysponuję tylko jednym rozdziałem ( ksero). A szkam całości dlatego, gdyż wystepuja ciekawe opisy dotyczące naszych terenów np:
"...Od sztuby do stacji kolekjowej odległość była niewielka, bo zaledwie 200 m ( mowa o miejscowosci Budwity)[..]Z taka sama trudnościa pokonywałem odległość z dworca kolejowego w Morągu do szpitala. Szpital skałdał się z dwóch budynków .Jeden - murowany,piętrowy-przeznaczony był dla niemców, drugi - barak drewniany - dla obcokrajowców.W baraku zostałem przyjety przez sympatycznego,dyzurnego lekarza holenderskiego.Obejrzał mnie dokładnie, wypytał , wreszcie nakazł pielęgniarce przyjac mnie na sale.[..]Na sali było dwadziescia łóżek .Niemal wszystkie były zajęte. Byli tu Polacy,Białorusini,Ukraińcy.[...]Latem 1943 r zostałem skierowany przez Arbeitsamt do Morąga.Stamtad otrzymałem skierowanie do Pfalsdorf (zalesie koło Małdyt) Tam zastałem dziesięciu polskich żołnierzy z kampanii wrześniowej.Częśc z nich uchodziła za Białorusinów,część za Ukraińców.Z przynależności narodowej otrzymywali lepsze kartki żywnościowe anizeli Polacy.[...] Po drodze ktoś mi pokazał majatek mówiąc ze tam mieszkają niewolnicy francuscy."
Niby zwykły opis ale dla mnie mówi bardzo wiele . Wiem gdzie przetrzymywany był ten człowiek , domyślam sie też gdzie przetrzymywani byli jeńcy francuscy a z jednego opisu ustaliłem gdzie znajduje sie bezimienny grób francuza, tyle ze w tym miejscu stoi teraz budynek gospodarczy. Dlatego poszukuję całej pozycji bo być moze są tam jeszcze jakieś "kruczki" z naszych okolic.
W zasadzie to szukam tej pozycji w całości gdyz dysponuję tylko jednym rozdziałem ( ksero). A szkam całości dlatego, gdyż wystepuja ciekawe opisy dotyczące naszych terenów np:
"...Od sztuby do stacji kolekjowej odległość była niewielka, bo zaledwie 200 m ( mowa o miejscowosci Budwity)[..]Z taka sama trudnościa pokonywałem odległość z dworca kolejowego w Morągu do szpitala. Szpital skałdał się z dwóch budynków .Jeden - murowany,piętrowy-przeznaczony był dla niemców, drugi - barak drewniany - dla obcokrajowców.W baraku zostałem przyjety przez sympatycznego,dyzurnego lekarza holenderskiego.Obejrzał mnie dokładnie, wypytał , wreszcie nakazł pielęgniarce przyjac mnie na sale.[..]Na sali było dwadziescia łóżek .Niemal wszystkie były zajęte. Byli tu Polacy,Białorusini,Ukraińcy.[...]Latem 1943 r zostałem skierowany przez Arbeitsamt do Morąga.Stamtad otrzymałem skierowanie do Pfalsdorf (zalesie koło Małdyt) Tam zastałem dziesięciu polskich żołnierzy z kampanii wrześniowej.Częśc z nich uchodziła za Białorusinów,część za Ukraińców.Z przynależności narodowej otrzymywali lepsze kartki żywnościowe anizeli Polacy.[...] Po drodze ktoś mi pokazał majatek mówiąc ze tam mieszkają niewolnicy francuscy."
Niby zwykły opis ale dla mnie mówi bardzo wiele . Wiem gdzie przetrzymywany był ten człowiek , domyślam sie też gdzie przetrzymywani byli jeńcy francuscy a z jednego opisu ustaliłem gdzie znajduje sie bezimienny grób francuza, tyle ze w tym miejscu stoi teraz budynek gospodarczy. Dlatego poszukuję całej pozycji bo być moze są tam jeszcze jakieś "kruczki" z naszych okolic.
Cześć!
Czy mozesz podać czyją konkretnie relację cytowałeś z tej książki?
Zalesie to straszna dziura i trudno tam trafić. Czy jest coś tam ciekawego, poza okazałymi budynkami gospodarczymi (jeden z datą: "1908")?
Temat robotników przymusowych jest bardzo ciekawy. Część z nich po 1945 r. osiedliła sie ponownie we wsiach, w których pracowali, choć nie w tych samych zagrodach (bo np. byli właściciele jeszcze tam przebywali.
Z okolic Morąga "robotnicy" przymusowi uczęszczali raz w miesiącu do neogotyckiego kościoła katolickiego św. Józefa, spalonego w 1945 r. (dziś jest tam częściowo plac do nauki jazdy). Przez analogię pollscy robotnicy przymusowi mogli brać udział w liturgii w Miłakowie w tzw. "nowym kościele" i Zalewie w kaplicy katolickiej. Ewangelicy mieli oczywiście większy wybór miejsc kultu, ale prawosławni już nie.
Efektem uboczym robót przymusowych były urodzenia dzieci odnotowywane przez Urzędy Stanu Cywilnego. Na terenie Morąga (i innych wschodniopruskich miejst pracy przymusowej) urodziła sie spora grupa dzieci, ponieważ mimo warunków wojennych Polki miały znacznie łatwiejszy dostęp do partnerów niż Niemki (najlepszy materiał gentyczny był na froncie, a za stosunki intymne z Polakiem można było mocno "dostać po tyłku", dla naszego rodaka to był raczej koniec).
Pozdrawiam
Czy mozesz podać czyją konkretnie relację cytowałeś z tej książki?
Zalesie to straszna dziura i trudno tam trafić. Czy jest coś tam ciekawego, poza okazałymi budynkami gospodarczymi (jeden z datą: "1908")?
Temat robotników przymusowych jest bardzo ciekawy. Część z nich po 1945 r. osiedliła sie ponownie we wsiach, w których pracowali, choć nie w tych samych zagrodach (bo np. byli właściciele jeszcze tam przebywali.
Z okolic Morąga "robotnicy" przymusowi uczęszczali raz w miesiącu do neogotyckiego kościoła katolickiego św. Józefa, spalonego w 1945 r. (dziś jest tam częściowo plac do nauki jazdy). Przez analogię pollscy robotnicy przymusowi mogli brać udział w liturgii w Miłakowie w tzw. "nowym kościele" i Zalewie w kaplicy katolickiej. Ewangelicy mieli oczywiście większy wybór miejsc kultu, ale prawosławni już nie.
Efektem uboczym robót przymusowych były urodzenia dzieci odnotowywane przez Urzędy Stanu Cywilnego. Na terenie Morąga (i innych wschodniopruskich miejst pracy przymusowej) urodziła sie spora grupa dzieci, ponieważ mimo warunków wojennych Polki miały znacznie łatwiejszy dostęp do partnerów niż Niemki (najlepszy materiał gentyczny był na froncie, a za stosunki intymne z Polakiem można było mocno "dostać po tyłku", dla naszego rodaka to był raczej koniec).
Pozdrawiam
Odpowiem sam sobie. Był to cytat z relacji Janusza Bieniewskiego, bardzo ciekawego opisu warunków życia w Morągu, w którego okolicach Polacy byli główną (choć nie jedyną) siłą napędową III Rzeszy.Anrep pisze: Czy mozesz podać czyją konkretnie relację cytowałeś z tej książki?
Jest tu sporo ciekwostek. Opis drewnianego baraku - szpitala w Morągu nie dotyczy chyba żadnego zachowanego budynku. Najlepsze sa opisy wsi.
Pozdrawiam
Tak sie zastanawiałem czy ten barak to nie jest obecny sklep z farbami i materiałami budwlanymi przy szpitalnej? Forma baraku sie zachowała tyle że jest on dzisiaj murowany. Od strony Dąbrowskiego raczej by sie nie znajdował - Bliskość Hotelu no i działki ze szklarniami , chociaz nie jestem pewny czy w czasie wojny jeszcze były szklarnie? Trzeba by zapytać Andrewa czy ma jakieś stare fotki szpitala i okolic.Anrep pisze:....Jest tu sporo ciekwostek. Opis drewnianego baraku - szpitala w Morągu nie dotyczy chyba żadnego zachowanego budynku. Najlepsze sa opisy wsi.
Pozdrawiam.
szpital w Morągu
Witam!
Co do szpitala. Opis z relacji jest mało precyzyjny, budynek szpitala (właściwy) jest znacznie większy niż w opisie polskiego robotnika przymusowego. Sam szpital wyglądał bardzo podobnie do dzisiejszego, z tym że nie było nowego skrzydła. Wejście główne znajdowało się pod łącznikiem, tam też stały kule. Bryła była niejednorodna, wiele przeróbek jakich doświadczył budynek trudno na szybko opisać. W dwudziestoleciu międzywojennym dobudowano m.in. dom lekarzy z łącznikiem przylegającym do szpitala i szereg budynków od strony policji. Sądzę, że lokalizacją szpitala dla cudzoziemców może być albo wskazany przez Martiego budynek sklepu z farbami lub ewentualnie wielki plac koło szpitala. Moim zdaniem, budynek szpitala nie był drewniany jak opisywał to Polak tylko był murowany obity „pruskim sajdingiem” czyli dechami na stelażu. Taka konstrukcja była użyta m.in. w pierwszym morąskim dworcu kolejowym, stosowano ją również przy budowie baraków dla jeńców podczas I wojny światowej (nie widziałem dotąd zdjęć z obozów jenieckich w Morągu podczas I i II wojny światowej, ale sadzę, że stały tam podobnego typu budynki). Reasumując, teoria Martiego, że szpitalem dla jeńców może być sklep z farbami wydaje się możliwa, choć budynek został przebudowany. Nie pamiętam jednak jak on wcześniej wyglądał.
Pozdrawiam
Co do szpitala. Opis z relacji jest mało precyzyjny, budynek szpitala (właściwy) jest znacznie większy niż w opisie polskiego robotnika przymusowego. Sam szpital wyglądał bardzo podobnie do dzisiejszego, z tym że nie było nowego skrzydła. Wejście główne znajdowało się pod łącznikiem, tam też stały kule. Bryła była niejednorodna, wiele przeróbek jakich doświadczył budynek trudno na szybko opisać. W dwudziestoleciu międzywojennym dobudowano m.in. dom lekarzy z łącznikiem przylegającym do szpitala i szereg budynków od strony policji. Sądzę, że lokalizacją szpitala dla cudzoziemców może być albo wskazany przez Martiego budynek sklepu z farbami lub ewentualnie wielki plac koło szpitala. Moim zdaniem, budynek szpitala nie był drewniany jak opisywał to Polak tylko był murowany obity „pruskim sajdingiem” czyli dechami na stelażu. Taka konstrukcja była użyta m.in. w pierwszym morąskim dworcu kolejowym, stosowano ją również przy budowie baraków dla jeńców podczas I wojny światowej (nie widziałem dotąd zdjęć z obozów jenieckich w Morągu podczas I i II wojny światowej, ale sadzę, że stały tam podobnego typu budynki). Reasumując, teoria Martiego, że szpitalem dla jeńców może być sklep z farbami wydaje się możliwa, choć budynek został przebudowany. Nie pamiętam jednak jak on wcześniej wyglądał.
Pozdrawiam
-
- Posty: 7191
- Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
- Lokalizacja: Lidzbark Warmiński
W Kiwitach mieszka do dziś kobieta, wymieniona w "Ze znakiem 'P'". Pracowała w Stoczku. Obecnie udziela się w zespole "Kiwitczanki". Rozmawiałem z nią parę tygodni temu. Kontaktowa, sporo pamięta. Jej mąż też ma taką przeszłość. Można ich znaleźć np. przez panią Barbarę Kułdo - opiekunkę "Kiwitczanek".
Ze znakiem "P" Relacjie i wspomnienia z robót przy
Cześć poszukuję książki Ze znakiem "P" Relacjie i wspomnienia z robót przymusowych w Prusach Wschodnich w latach II wojny światowej. Bohdan Koziełło-Poklewski,Bohdan łukaszewicz Olsztyn 1985. Proszę o kontakt czy ktoś ma może na sprzedaz mój nr gg 3220937[/b]
-
- Posty: 14
- Rejestracja: 16 gru 2009, 20:30
- Lokalizacja: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Ze znakiem "P"
"Seria" Ze znakiem "P" relacje i wspomnienia........... obejmuje dwa wydania. Pierwsze ukazało się w 1977, drugie w 1985 roku. Ośrodek Badań Naukowych im. Wojciecha Kętrzyńskiego poza dwoma wspomnianymi wydał jeszcze dwie inne arcy interesujące pozycję: Zagraniczni robotnicy przymusowi w Prusach Wschodnich w latach II wojny światowej z roku 1977, oraz Dzieciństwo i młodość ze znakiem "P", wspomnienia z 1982, opracowane również przez Bohdana Koziełło-Poklewskiego. Jestem w posiadaniu wszystkich czterech, także jeśliby któryś z kolegów potrzebował jakiś fragment, w wolnej chwili mogę udostępnić
Ze znakiem "P"
Dzięki w sumie interesuje mnie czy we wspomnianej przez Ciebie ksiażce "Dzieciństwo i młodość ze znakiem "P", są opisy z dawnego powiatu morąskiego? gdyby takowe były to poproszę
-
- Posty: 14
- Rejestracja: 16 gru 2009, 20:30
- Lokalizacja: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Ze znakiem "P"
Witaj Marti. Właśnie przeglądam tą pozycję i jak na razie natknąłem się na dwa opowiadania, których sceneria rozgrywa się w dawnym Kreis Mohrungen. Postaram się je zeskanować i wrzucić lub po prostu zacytuje interesujące Cię fragmenty.