Żołnierze Wyklęci

Okres lat 1945-1989
Awatar użytkownika
korvettenkapitan
Posty: 961
Rejestracja: 08 sty 2010, 16:54
Lokalizacja: Wormditt
Lokalizacja: Wormditt
Kontakt:

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: korvettenkapitan »

mam film o Kurasiu
Awatar użytkownika
karmin
Posty: 2
Rejestracja: 22 sie 2014, 19:28
Lokalizacja: Swce

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: karmin »

Czy zastanawialiście się czasem, czy może aby na pewno Żołnierze Wyklęci powinni być tak gloryfikowani, jak ma to miejsce w niektórych środowiskach? Nie można zabierać im tego, co zrobili - jednak czy aby na pewno były to krystalicznie czyste osoby?
Awatar użytkownika
bartman
Posty: 654
Rejestracja: 10 lip 2007, 14:06
Lokalizacja: Dolina Róż

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: bartman »

Masz rację.
Każda epoka ma swoich bohaterów i swoją rację. Przez kilkadziesiąt lat byli traktowani jak bandyci. Czasy się zmieniły i zmienia sie ich ocena. Np. p. Kuraś w górach nadal traktowany jest jak bandzior. A za rozmowy o nim można dostać w m...
Ale ten wątek służy czemu innemu. A napewno nie gloryfikowaniu. Zostawny go takim , jakim stworzyli go autorzy.
Post mój proszę o usunięcie po przeczytaniu :wstyd:
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: Wilczyca »

Wywiad z synem Józefa Kurasia

Zbigniew Kuraś urodził się 1 lutego 1947 roku. Kiedy zginął jego ojciec, major Józef Kuraś "Ogień", jeden z najbardziej znanych polskich dowódców partyzanckich z czasów II wojny światowej i okresu powojennego, miał zaledwie trzy tygodnie. Nie mógł więc pamiętać ojca, ale komunistyczne władze nigdy nie dały mu zapomnieć, że jest synem "bandyty". "Do dziś reakcje ludzi bywają bardzo niemiłe" - mówi w rozmowie z Maciejem Pałahickim.

Maciej Pałahicki: Pana ojciec był żołnierzem wyklętym, a pan dzieckiem przeklętym?

Zbigniew Kuraś: Tak to wychodzi. Ja się urodziłem w Krakowie, a potem mama zapakowała mnie do wagonu towarowego i przy minus 30 stopniach zajechaliśmy do Warszawy. Tam dotarła do nas wiadomość o śmierci ojca. No i tam matka ujawniła
na UB nasze istnienie. Po tym już śmiało wróciliśmy do domu w Nowy Targu. Do domu, to może za dużo powiedziane, bo mieliśmy tu tylko jeden mały pokoik, a naokoło byli przyjezdni lokatorzy i funkcjonariusze UB. Były momenty nieprzyjemne, bo nas od bandytów wyzywali i w takiej pogardzie mieli. Mieli do tego prawo, mieli takie przyzwolenie. To było przykre i smutne.

Pamiętam taki epizod. Mieszkał u nas taki ubowiec, bardzo zły - tak mówili, był też drugi, który tam kończył bić (na UB - red.) a potem przychodził do domu i bił jeszcze żonę. Kiedyś w jakimś takim "amoku" dobroci, wziął mnie za rękę i zaprowadził do sklepu, a w sklepie taka długa kolejka była. On krzyczy na cały głos: tu dla syna "Ognia" czekoladę proszę. Taki zdziwiony stałem, a on mnie trzymał za rękę. Tę czekoladę dostałem, do domu pobiegłem i pomyślałem: "no nie
są przecież tacy źli". A wieczorem, jak się napili, to zaczęli strzelać, a u nas są drewniane sufity, więc kule leciały. Mama mnie przykryła pierzyną i jeszcze nakryła mnie swoim ciałem, żeby mnie chronić. Takie to były różne niemiłe niespodzianki. Czekolada okazała się gorzką, bardzo.

Później, w miarę upływu czasu, już sam wychodziłem na ulicę no i też się spotykałem z różnymi... Czasem mi dokuczali. A w szkole podstawowej to już wyraźnie widziałem różnicę między innymi uczniami a mną. W średniej miałem już zupełnie przechlapane. Był taki jeden nauczyciel, który mnie bardzo, bardzo nie lubił, no i miałem z tego przykre konsekwencje, wtórowali mu też inni. Nic
nikomu nie zrobiłem, a tak jakoś się to wszystko nie układało. Młody człowiek, to patrzy jak tego oceniają, jak innego oceniają i widzi, że się taka wielka niesprawiedliwość dzieje, a dlaczego...? To sobie sam musiałem pisać listy do Pana Boga ze skargą i tak żyć. Później poszedłem do wojska. Wojsko mi odpowiadało, chociaż jak jechałem to mi mówili "tam cię już wykończą". Ale ja też zrobiłem jeden numer, o którym nie chcę wspominać i po prostu wyszedłem zadowolony. Potem praca, ale tam też już wiedzieli... W wojsku myślałem że jestem incognito. Zbigniew Kuraś i koniec. Ale spotkałem się z kolegami, jeden z nich był pisarzem sztabowym i mówi: Zbyszek ty tam w papierach coś masz. Udaję głupiego. Ale co? Nie przyszło mi nawet na myśl, że tam może być coś takiego. W wolnej chwili przyszedłem do niego, pokazał mi papiery i faktycznie było: "Zbigniew Kuraś syn bandyty Ognia". I to szło za mną cały czas, no ale to też trzeba było przeżyć. Potem pracowałem w Czarnym Dunajcu i Rabce jako technik weterynarii i tam też dało się bardzo odczuć, to moje pochodzenie. Bardzo mi w życiu zaszkodziło. Takie mieli dyrektywy, żeby dać mi w kość. To się odbiło na moim zdrowiu, na moim wyglądzie.

Pan miał zaledwie trzy tygodnie, gdy stracił ojca, a tak naprawdę całe życie ciąży na panu jego przeszłość.

Co mam Panu odpowiedzieć? Jeden, jak mnie spotka, to jest to miłe i pogratuluje mi ojca, że wytrwałem, że się człowiek nie zbłaźnił. A drugi będzie patrzył na mnie i pytał w duchu dlaczego się jeszcze kręcę po tym świecie i się jeszcze jakoś trzymam. To jest bardzo przykre.

Często koledzy w pracy mnie pytali dlaczego "Ogień" drugi raz poszedł w góry ("Ogień" w 1945 tworzył Milicję Obywatelską w Nowym Targu, ale nie podporządkował się partyjnej władzy i zdezerterował, a wraz z nim wielu jego ludzi - red.). Dlaczego? Bo musiał. Do nich to jednak nie docierało, byli już na fali ormowskiej, takiego paskudnego donosicielstwa, to było najgorsze. Inni mogli kraść, mogli nie przychodzić do pracy, wystarczyło jednak, że ja raz nie przyszedłem i zaraz był krzyk i oskarżenia że coś kombinuję. No, a co ja mogłem kombinować? Ja chciałem normalnie żyć i pracować.

“Inni mogli kraść, mogli nie przychodzić do pracy, wystarczyło jednak, że ja raz nie przyszedłem i zaraz był krzyk i oskarżenia że coś kombinuję”

A nie miał pan czasami tak w głębi ducha pretensji do ojca?

Jak można mieć do niego pretensje? Chociaż czasami widziałem jak przyjeżdżał inny ojciec, brał syna za rękę i szedł na spacer. Pewne problemy ojciec pomoże rozwiązać i wtedy jest dużo łatwiej. A ja byłem sam. Sam tylko z mamą. Ojczym też za mną nie przepadał. To również odczułem. No, ale przecież nie będę bez przerwy do mikrofonu narzekał. Miałem młodość, a w niej piękne chwile, i wzniosłe, i wspaniałe, i koniec. I cóż tu narzekać.

To pomówmy o tych dobrych chwilach. Kiedy poczuł pan taką prawdziwą dumę z ojca?

Może było tych momentów wiele. Kiedy przychodzili nas partyzanci, którzy wychodzili z więzień. Może wtedy po raz pierwszy poczułem z ojcem taką bliskość. Jednak potem wszystko ustało.

Wiele lat później (w 2006 roku - red.) w Zakopanem odsłonięto pomnik ojca. Przed tym wydarzeniem dzwonili do mnie znajomi i mówili, że w końcu doczekam się tej sprawiedliwości i ludzie poznają prawdę o tym skąd się wzięło to nazwanie ojca "bandytą". To było dla mnie naprawdę wzruszające i piękne. Przy odsłonięciu pomnika w Zakopanem, to już była faktycznie taka pompa (w uroczystości uczestniczył prezydent RP Lech Kaczyński - red.). Chociaż wtedy również wielu się sprzeciwiało. Nawet Słowacy sprzeciwiali się i chcieli ingerować w decyzję polskich władz (Według Ludomira Molitorisa z Towarzystwa Słowaków, w Polsce podczas swej działalności na Spiszu i Orawie Kuraś nękał tam zamieszkujących Słowaków, dopuszczał się zbrodni i grabieży - red.). I to jest właśnie bardzo przykre, że my Polacy nie szanujemy naszej historii. Bo to jest nasza prawdziwa, powojenna historia. Ładna historia i kawałek również mojego życia. Ojciec walczył przecież o Polskę, ale u nas nie wszyscy to potrafią uszanować...

“Ojciec walczył o Polskę, ale u nas nie wszyscy to potrafią uszanować”

Pamiętam, jak - jako chłopiec - stałem wśród ludzi w wielkiej kolejce przy kiosku ruchu, by kupić gazetę. Nie pamiętam już teraz nawet jaką. W niej były odcinki książki Machejka "Rano przyszedł huragan" (Władysław Machejek, sekretarz powiatowy PPR w Nowym Targu, brał udział w akcjach MO i KBW przeciw partyzantom Józefa Kurasia. W 1955 wydał powieść Rano przeszedł huragan, w której opublikował rzekomy pamiętnik Kurasia, do dziś cytowany jako autentyk - red.). To nie była ładna książka, ale władzom bardzo odpowiadała, bo w niej obrzucano fałszem i zakłamaniemdziałalność "Ognia". No i tak ludzie to kupowali, bo nie było innej wiedzy na ten temat. Kupowali, czytali i komentowali. Coś usłyszeli. A to, że kogoś napadł. A to się czasami ubowcy przebierali za partyzantów, a czasem ktoś inny się podszywał. Znam taki przypadek kiedy siostrze zginął brat i przez trzydzieści lat miała pretensje do ogniowców. A dopiero po latach okazało się, że za śmiercią jej brata stali ubowcy. Innym razem znowu wyklinali, że nigdy "Ogniowi" nie wybaczą, bo ogniowcy przyszli do ich domu zabrać świnie i na to wpadli ubowcy. W wyniku wymiany ognia zginął ojciec - jedyny żywiciel rodziny. Po latach okazało się, że to brat rodzony ściągnął tych ubowców do domu i taka była prawda. Ale jak to ludziom wytłumaczyć, gdy często powielają tyle kłamstw i niesprawdzonych historii. Oni nadal nie wiedzą na czym polegała tamta walka, co się wtedy naprawdę działo i dlaczego.
Teraz mamy komórki, przez które można kontrolować człowieka, a i tak to się często nie udaje, a co dopiero wtedy, gdy obszar walki był po Wadowice, po Kraków i nawet dalej? W jaki sposób mógł to wszystko utrzymać w ryzach jeden człowiek? Przecież inny element również działał na tym terenie, jednak wszystko co złe, zrzucili na niego. Ja uważam że "Ogień" był taką wygodną choinką, na której można wieszać było wszystko: i mord Żydów, których nie zabił, mord Łatanków z Gronkowa, z którymi wcześniej byli kolegami. Oni byli kilkakrotnie ostrzegani. Ludzie ze wsi chodzili do ojca na skargi na nich, że kradli krowy, jak teraz kradnie się samochody. Prosili, by wymierzyć im sprawiedliwość. To byli złodzieje, zwykli bandyci. I tak można oczerniać i fałszować historię. A to był przecież bohater i koniec. Partyzanci to byli młodzi chłopcy, często w wieku osiemnastu, dwudziestu lat, którzy zostawili rodziny i poszli walczyć o Polskę. Nie do końca wiadomo było właściwie, jaką Polskę. Tam była dyscyplina, było umundurowanie, złodziejstwo się karało, przestępstwa się karało. Była modlitwa, honor i polskość, a dziś się ich oczernia, stawia na równi z pijakami, gwałcicielami. No to czemu to UB i KBW ojca goniło przeszło dwa lata po górach goniło, jak oni byli tacy pijani? Takie łatki mu poprzyklejali. Ale to była walka polityczna, o której my nie mieliśmy pojęcia i dopiero po latach dowiedzieliśmy się jak ona wyglądała.

Co dla pana było gorsze: to, że do tej pory nie wie pan, gdzie ojciec jest pochowany, czy też to, że musiał pan spotkać się z jego oszczercą Stanisławem Wałachem, by wskazał to miejsce pochówku? (Stanisław Wałach, szef powiatowych UBP w Chrzanowie, Limanowej i Nowym Sączu, naczelnik Wydziału III WUBP w Krakowie, który również brał udział w akcjach przeciw "Ogniowi", w 1965 wydał książkę "Był w Polsce czas", a w 1976 - "Świadectwo tamtym dniom" - opisujące działania "Ognia")

Jechałem z nadzieją, ale czułem, że nic z tego nie wyniknie. Jednak w głębi ducha liczyłem, że mając władzę, może jednak coś powie... Ja, szary człowiek, nie byłem przecież dla niego zagrożeniem. To ciągnęło się przez długi czas, zadawałem sobie w duchu pytania: co ja im zrobiłem złego? Za co mnie karzą? Dlaczego ukrywają przede mną miejsce pochówku ojca? Przecież zarówno z jednej, jak i z drugiej strony spotykał się wtedy żołnierz z żołnierzem. Ale wtedy nikt tak tego nie pojmował, była wtedy inna siła polityczna, takie kreowanie niepodległości.

Ciężko było siąść naprzeciwko Wałacha i spojrzeć mu prosto w oczy, wiedząc, że przyczynił się do śmierci pana ojca?

Tak się miało stać, jak się stało, a przyczynili się do tego agenci. Państwo polskie w tym czasie krzyczało, że jest chłopskie i robotnicze, a tu chłopi występowali przeciwko tej władzy, to znaczy, że coś się źle dzieje i po prostu to ich jakoś ubodło. Świadomość, że ludzie tak łatwo kupują tamte stare kłamstwa, bardzo boli. Kiedyś przyniosłem znajomemu taką fajną książkę, nie zmyśloną, lecz pokazującą fakty z tego okresu. To, że AK miało na niego wyrok. Że "Zawisza" - ich dowódca - chciał go sprzątnąć z jakiś przyczyn. I stąd również wynikały ojca problemy z AK i z Machejkiem. A potem były ludowe służby bezpieczeństwa. Miał swoje uzbrojone wojsko. Była nadzieja i mieli chęć do walki, a potem gdy zgasła nadzieja, to tak trwali i trwali. To byli młodzi ludzie, każdy chciał mieć rodzinę, dom. Kilku się takich znalazło. UB już wyjeżdżało w Ostrowską, ale któryś dał znać, że ojciec tam jest i wtedy właśnie zginął on, zginął "Zimny", "Kruk", a jeszcze dwóch innych się przedarło przez zasadzkę.

“Mam pretensje do ludzi, którzy krytykują ojca, a nie zastanowią się nad faktami
historycznymi”

Gdy już można było, to przed domem gdzie zginął ojciec, zapaliliśmy świece w rocznicę jego śmierci. Jednak z domu wybiegł syn ówczesnego gospodarza i zgasił. Powiedział, że on tyle wycierpiał na skutek tych wydarzeń. A przecież nikt go specjalnie nie skrzywdził. Ogniowcy się bronili, a UB strzelało z czego popadnie. To są sprawy historyczne, które były i minęły dawno temu... I tu właśnie mam pretensje do ludzi, którzy krytykują ojca, a nie zastanowią się nad faktami historycznymi. Mają pretensję, a sami się nieraz bronią, bo mieli w rodzinie mamy czy babki,którym ogolono głowę. A wtedy ogolona głowa była hańbą i świadczyła o tym, że się ktoś źle prowadził, donosił czy współpracował. Ci ludzie do dzisiejszego dnia nie zostali rozliczeni, a teraz rodziny się bronią, nie przyznają się do przeszłości i o wszystko co złe obwiniają "Ognia". A ojciec przecież niósł swoje nieszczęście: stracił syna, żonę i ojca, których Niemcy mu zabili. Ludzie mówili, że w tym także jest wina ojca, że to stało się z powodu jego działalności. Twierdzili, że to na skutek wcześniejszej akcji, która okazała się prowokacją niemiecką, ale uważali, ze to również była wina ojca. Ludzie, którym nie chciało się dojść do prawdy obwinili go za wszystko.

Nikt już nie pamięta, że okres, gdy oni byli w górach, to nie był łatwy czas. Siedzieli ukryci w bunkrach, unikali oczu konfidentów, nie mogli zostawić po sobie śladów, a przecież jakoś trzeba było przetrwać, wyżywić oddział, pokonać różne przeszkody i trudności. Jeśli ktoś był w górach, to wie, jak łatwo jest w lecie - ale nie zimą. Trzeba wykazać duży hart ducha.

Nie ma co więcej o tym opowiadać.

Czy pana nie boli, że nie zna miejsca pochówku ojca, nie ma nawet gdzie świeczki mu zapalić?

Mam gdzie pójść, bo sobie idę na cmentarz, świeczkę zapalę i sobie pomyślę o nim. A mnie już od lat tak zwodzą. I tak się to ciągnie. Ja pewnie już tego nie doczekam. Pewnie, że to boli, ale jak nie ma, to nie ma, co zrobić... Już jestem zrezygnowany, żyję bez nadziei.

Myśli pan, że oni nadal są żołnierzami wyklętymi? Czy jednak w świadomości ludzi coś się zmieniło?

Nie jest łatwo odpowiedzieć na takie pytanie. Na pewno coś się zmieniło. Na lepsze, ale co?... Trochę się zmieniło...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
olsztyniak
Posty: 2812
Rejestracja: 10 lip 2007, 16:10
Lokalizacja: Olsztyn

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: olsztyniak »

Modlitwa NSZ
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
olsztyniak
Posty: 2812
Rejestracja: 10 lip 2007, 16:10
Lokalizacja: Olsztyn

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: olsztyniak »

http://www.youtube.com/watch?v=salpkH7a ... 7aK9U#t=49" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: Wilczyca »

Od 11-go do 13-go września 2014 r. trwał w Gdyni VI festiwal filmów dokumentalnych "Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci".

Był to pierwszy festiwal, który prezentował sylwetki i dziedzictwo oraz historię tych najbardziej Wyklętych, czyli żołnierzy, którzy nigdy nie zaakceptowali sowieckiej okupacji. Festiwal pokazał rolę polskiego podziemia i opozycji demokratycznej w walce z komunistycznym reżimem lat 1944-1989.

Festiwal, to nie tylko projekcje filmowe, ale także spotkania i dyskusje ze świadkami historii, naukowcami, twórcami, które pozwolą, zwłaszcza młodym uczestnikom, poznać prawdę o trudnych czasach PRL.

Laurem festiwalu filmów dokumentalnych "Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci" jest "Złoty opornik". Zwykły opornik elektryczny był symbolem opozycjonistów, szczególnie w okresie delegalizacji NSZZ Solidarność, od wprowadzenia stanu wojennego, po reaktywację formalną związku w wyniku ustaleń Okrągłego Stołu. " Niepokorni Niezłomni Wyklęci" to projekt społeczno historyczny mający na celu przywracanie pamięci o faktach polskiej historii od 1944 roku. Kluczem do opowiadania trudnych faktów są pokazy filmowe połączone z panelami dyskusyjnymi, wystawami, koncertami i spotkaniami ze świadkami historii. Zarejestrowane zostały również świadectwa osób z konspiracji poakowskiej i ludzi szeroko rozumianej Solidarności. Kulminacyjnym punktem projektu jest festiwal filmowy, który odbywa się jesienią w Gdyni. Swoim zasięgiem obejmuje znaczną część Polski.
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: Wilczyca »

NARODOWE ZJEDNOCZENIE WOJSKOWE

Utworzenie Narodowego Zjednoczenia Wojskowego było wynikiem połączenia dwóch organizacji konspiracyjnych obozu narodowego - Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW), istniejącej od 1939 r. i Narodowych Sił Zbrojnych (powstałych w 1942 r. w wyniku rozłamu w NOW). Obie weszły w skład Armii Krajowej w wyniku tzw. akcji scaleniowej (NOW w 1942 r., a NSZ w 1944 r.), zachowując pewną odrębność organizacyjną. W momencie wkroczenia na terytorium Polski armii sowieckiej w łonie Stronnictwa Narodowego przewagę zyskała koncepcja konsolidacji sił w walce z nowym okupantem, co doprowadziło do połączenia NSZ i NOW w jedna organizację pod nazwą NZW. Proces kształtowania się NZW trwał od listopada 1944 r. do czerwca 1945 r.

NZW uznawało Rząd RP na Uchodźstwie, a w kraju podlegało jedynie Wydziałowi Wojskowemu Stronnictwa Narodowego. Do czerwca 1945 r. stworzono strukturę organizacyjną, która oprócz NOW i NSZ objęła sporą liczbę byłych członków AK. Na czele NZW stała Komenda Główna, którą którą kierowali komendanci główni: płk Albin Rak ,,Lesiński'' (do stycznia 1945 r.); ppłk Władysław Owoc ,,Paweł'' (do marca 1945 r.); płk Tadeusz Danilewicz ,,Kuba'' (do grudnia 1945 r.); kpt. Włodzimierz Marszewski ,,Gorczyca'' (do lutego 1946 r.); płk Stanisław Banasik ,,Stefan'' (do stycznia 1948 r.).

Obszar całego kraju został podzielony na pięć obszarów:
Obszar I Warszawski
Obszar II Lubelski
Obszar III Krakowski
Obszar IV Poznański
Obszar V Pomorski.

W trzech ostatnich powołano jedynie Komendy Pogotowia Akcji Specjalnej ( PAS - dowództwo pionu bojowego). Niższymi szczeblami organizacyjnymi były okręgi. W latach 1945-1950 struktura przechodziła pewne modyfikacje. Większość okręgów miała rozbudowaną strukturę terenową, w ich skład wchodziły komendy powiatowe i rejonowe - głównie w okręgach wschodnich i centralnych. Znacznie słabsza była siatka organizacyjna w Wielkopolsce, na Śląsku i Pomorzu, ale i tam powstały zalążki komend okręgowych i sieci terenowej. Ogólna liczebność NZW wahała się w granicach 22000-30000. Ponadto NZW podlegały tzw. Oddziały Pomocnicze Wojskowe (młodzież od 13 do 18 lat), utworzone na bazie harcerstwa i liczące kilka tysięcy osób.

Główny ciężar walki NZW spoczywał na PAS (Pogotowie Akcji Specjalnej), którego siatka organizacyjna zachowała autonomię na wszystkich szczeblach NZW. Najsilniejsze oddziały PAS istniały na północnym Mazowszu, w Białostockiem, Lubelskiem i Rzeszowskiem. Poza tym funkcjonowały również oddziały partyzanckie NZW podległe bezpośrednio poszczególnym komendantom powiatowym.

Lata 1948-1949 to okres krótkotrwałego wzmocnienia organizacji wskutek powrotu wielu osób do podziemia. Po likwidacji przez UB komend okręgowych w latach 1949-1950 funkcjonowały jeszcze komendy powiatowe (niektóre do lat 1953-1954), dysponujące lokalnymi strukturami organizacyjnymi i oddziałami zbrojnymi.
W sensie ideowym NZW nawiązywało do NSZ. Stawiało to NZW na pozycji jednoznacznie wrogiej wobec władzy komunistycznej w Polsce i wspierającego ją Związku Sowieckiego. Organizacja nie była nastawiona wyłącznie na walkę zbrojną z władzą komunistyczną, dużą wagę przykładano do walki politycznej - starano się szeroko rozwijać propagandę. W marcu 1946 r. NZW weszło w skład Komitetu Porozumiewawczego Organizacji Demokratycznych Polski Podziemnej, którego celem była koordynacja działań całego podziemia.

Głównymi celami polityczno-wojskowymi Narodowego Zjednoczenia Wojskowego NZW były m.in.:
- prowadzenie walki zbrojnej o wyzwolenie Polski spod komunistycznej władzy,
- odbudowa suwerennej Polski z przedwojenną granicą wschodnią i zachodnią na linii rzek Odra i Nysa Łużycka.
Program w zwięzły sposób sformułował w rozkazie z 1 września 1945r. Komendant Główny NZW płk T. Danilewicza ps. Kuba, Kossak, Doman (do grudnia 1945 r.), mówił:
- walczymy o pełne wyzwolenie Polski spod okupacji i wpływów sowieckich,
- prowadzimy walkę o całość ziem wschodnich w granicach z 1939r.
- z walki o Wielką Polskę nie rezygnujemy pod wpływem terroru Rosji Sowieckiej jej agentur.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: Wilczyca »

Przysięga Armii Podziemnej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego

„Walkę o Wielką Polskę uważam za największy swój obowiązek. Wstępując w szeregi NZW, mam szczerą i nieprzymuszoną wolę. Wpierw zginę, aniżeli zdradzę. Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej Jedynemu, że wiernie będę walczył o niepodległość Polski. Rozkazu Wodza Naczelnego oraz wszystkich innych przełożonych będę słuchał i posłusznie wykonywał. Tak mi dopomóż Bóg i Ty Królowo Korony Polskiej."
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: Wilczyca »

St. sierż. Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój”– ur. 28 I 1925 r. w Zagrobach, pow. Łomża.

Pochodził z patriotycznej rodziny, w latach okupacji niemieckiej związanej z Narodowymi Siłami Zbrojnymi (jego starszy brat Roman Dziemieszkiewicz „Pogoda” pełnił m.in. funkcję komendanta Powiatu NSZ Ostrołęka). Współpracował z NSZ i uczestniczył w tajnym nauczaniu na poziomie szkoły średniej, odbywającym się w Makowie Mazowieckim.

Wiosną 1945 r. został wcielony do „ludowego” WP, skąd zbiegł i wstąpił do oddziału partyzanckiego NSZ (NZW) dowodzonego ppor. Mariana Kraśniewskiego „Burzę”. Początkowo dowodził drużyną, wyróżniając się odwagą osobistą w akcjach z zakresu samoobrony (w sierpniu 1945 r. został odznaczony Krzyżem Walecznych). Odrzucił amnestię z 1947 r. W odtworzonym wiosną 1947 r. „XVI” – Warszawskim Okręgu NZW objął funkcję komendanta Powiatu „Ciężki” – „Wisła” (pow. Ciechanów, część pow. Płońsk i Mława) i dowódcy oddziału partyzanckiego operującego na tym terenie. Po rozbiciu w czerwcu 1948 r. komendy okręgu kontynuował działalność niepodległościową. Na przełomie 1949 i 1950 r. podjął próbę odbudowania struktur „XVI” Okręgu NZW, rozszerzając zasięg działania podległych sobie patroli na pow. Pułtusk, Nowy Dwór Mazowiecki, (a nawet Wołomin), Mińsk Mazowiecki i Garwolin.

Spośród ważniejszych akcji wykonanych przez jego oddział należy wymienić np. rozbrojenie posterunku MO w Barańcach, Gąsocinie i Czernicach Borowych, opanowanie miasteczka Baranowo, likwidację szefa PUBP w Ciechanowie czy zatrzymanie pociągów w Gołotczyźnie i Pomiechówku. Wydany przez agenturę, poległ 13 IV 1951 r. w walce z grupą operacyjną UB i KBW w Szyszkach, pow. Pułtusk.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
olsztyniak
Posty: 2812
Rejestracja: 10 lip 2007, 16:10
Lokalizacja: Olsztyn

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: olsztyniak »

Pokazowy proces członków Organizacji Polskiej i Narodowych Sił Zbrojnych, 11.02.1948. "Wobec przekroczenia przez wojska sowieckie granicy Polski, Rząd Polski w Londynie oraz społeczeństwo polskie w Kraju wyrażają swą niezłomną wolę przywrócenia niepodległości całego terytorium polskiego do granicy na Wschodzie sprzed roku 1939, ustalonej za obustronną zgodą traktatem ryskim (...) Narodowe Siły Zbrojne walczyć będą o przywrócenie Polsce wszystkich Jej ziem wschodnich" - czytamy w rozkazie głównego komendanta płk. Tadeusza Kurcysza "Żegoty” ze stycznia 1944 roku.
Na zdjęciu: Na ławach oskarżonych siedzą: ostatni komendant NSZ i główny oskarżony Stanisław Kasznica, Miczysław Paszkiewicz i Lech Neyman
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
olsztyniak
Posty: 2812
Rejestracja: 10 lip 2007, 16:10
Lokalizacja: Olsztyn

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: olsztyniak »

Nowy murał w Olsztynie
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: Wilczyca »

Stanisław Kasznica i Lech Karol Neyman - ostatni dowódcy Narodowych Sił Zbrojnych

Stanisław Kasznica (1908-1948), ppor. rez. WP, ppłk NSZ (1945); pseudonimy: "Stanisław Wąsacz", "Wąsowski", "Przepona", "Służa", "Maszkowski", "Borowski".
Urodzony 25.07.1908 r. we Lwowie, syn Stanisława, profesora i rektora Uniwersytetu Poznańskiego, oraz Amelii z Malewskich. Studia prawnicze ukończył na Uniwersytecie A. Mickiewicza w Poznaniu. W okresie studiów działał w Bratniej Pomocy. Działalność polityczną rozpoczął w Obozie Wielkiej Polski, od kwietnia 1934 r. działał w Obozie Narodowo-Radykalnym (ONR-ABC). Działał w wewnętrznej (tajnej) strukturze ONR Organizacji Polskiej.
W kampanii wojennej 1939 r. brał udział w VII DAK w składzie Wielkopolskiej Brygady Kawalerii gen. R. Abrahama. Nie poszedł do niewoli, od października 1939 r. był jednym z czołowych działaczy tzw. Grupy Szańca (wojennej kontynuacji ONR-ABC), organizując z jej ramienia komisariaty cywilne. W lipcu 1943 r. wszedł w skład Prezydium Tymczasowej Narodowej Rady Politycznej, kierując wydziałem Służby Cywilnej. Równolegle pełnił funkcję szefa administracji ogólnej Służby Cywilnej Narodu. W lecie 1943 r. opracował regulamin sądów kapturowych dla SCN. Od lipca 1944 r. szef I oddziału KG NSZ (niescalonego z AK), we wrześniu tego roku mianowany komendantem Okręgu VIII (Częstochowa) NSZ (niescalonego). Funkcję tę pełnił do stycznia 1945 r.
Od stycznia do sierpnia 1945 r. był inspektorem Obszaru Zachodniego NSZ (niescalonego), wchodząc równocześnie w skład Rady Inspektorów. W marcu 1945 r. został zastępcą komendanta Obszaru Zachodniego "Nie", od kwietnia zaś p.o. komendantem tego obszaru. Utworzył w jego ramach trzy organizacje konspiracyjne: Armię Polską (o charakterze wywiadowczym), Pokolenie Polski Niepodległej (w środowiskach akademickich Poznania i Gdańska) i Legię Akademicką (na Uniwersytecie A. Mickiewicza w Poznaniu). Od marca 1945 r. był szefem I oddziału KG NSZ (niescalonego), w lipcu tego roku został mianowany szefem Rady Inspektorów. W sierpniu 1945 r., po wyjeździe gen. Z. Broniewskiego "Boguckiego", został p.o. dowódcą NSZ (niescalonego). Od czerwca 1946 r. był szefem wywiadu OP, od końca tego roku był kierownikiem Komitetu Politycznego OP. Na przełomie lat 1946/1947 podporządkował resztki organizacji NSZ (niescalonego) KG Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Aresztowany 15 lutego 1947 r. przez UB, został skazany 2.03.1948 r. przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie na karę śmierci. Wyrok został wykonany 12 maja 1948 r. w więzieniu na Mokotowie.
Był żonaty od 13.12.1939 r. z Reginą Niedźwiałowską, miał córkę Zofię (urodzoną w 1940 r.).
Odznaczenia: Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari, Krzyż Walecznych, Srebrny Krzyż Narodowego Czynu Zbrojnego z Mieczami (1944 r.) oraz Krzyż Narodowego Czynu Zbrojnego (pośmiertnie w 1993 r.).


Lech Karol Neyman (1908-1948), ppor. rezerwy WP; pseudonimy: "Wacław Górnicki", "Butrym", "Domarat".
Urodzony 7 lutego 1908 r. w Poznaniu, syn Teodora i Marty z domu Matczyńskiej. W 1918 r. rozpoczął naukę w Gimnazjum św. Marii Magdaleny w Poznaniu. Zdał tam maturę w 1926 r. Następnie podjął studia na Wydziale Prawno-Ekonomicznym Uniwersytetu Poznańskiego. Dyplom i tytuł magistra prawa otrzymał w 1932 r. W 1934 r. rozpoczął działalność w ONR.
Uczestniczył w kampanii wrześniowej 1939 r. w stopniu ppor. rez. W konspiracji należał do "Grupy Szańca" wywodzącej się ze struktur przedwojennego ONR-ABC. Opublikował następujące broszury konspiracyjne: Polska po wojnie (1941), Szaniec Bolesławów (1941), Likwidacja niemczyzny na ziemiach zachodnich (1942-43). Po utworzeniu NSZ był w strukturach Służby Cywilnej Narodu szefem Wydziału Zachodniego i redaktorem naczelnym pisma "Naród i Wojsko". Pełnił funkcję członka zespołu sądowniczo-badawczego przy Inspektoracie Ziem Zachodnich NSZ. Od października 1943 r. był członkiem Komitetu Politycznego Organizacji Polskiej. Od września 1944 do stycznia 1945 r. pełnił funkcję komendanta Okręgu Krakowskiego NSZ-OP (części NSZ nie scalonej z AK). Od grudnia 1944 r. był członkiem sądu oficerskiego przy Dowództwie NSZ.
Od lutego 1945 do czerwca 1945 r. był organizatorem Obszaru Zachodniego OP, a od marca do kwietnia 1945 r. - komendantem Okręgu Pomorze NSZ z siedzibą w Poznaniu. Rozpoczął - planowane przez KG NSZ - odtwarzanie sieci organizacyjnej NSZ na Pomorzu i przygotowania do utworzenia komendy okręgu w Bydgoszczy. W kwietniu 1945 r. brał udział w organizowaniu Okręgu VII Śląskiego NSZ i śląskiej OP. W ramach OP był kierownikiem tzw. Obozu Narodowego. W lipcu 1945 r. próbował utworzyć studencką organizację narodową w Poznaniu - Pokolenie Polski Niepodległej. Po rozbiciu w lipcu 1945 r. struktur Okręgu Poznań i Okręgu Pomorze NSZ Neyman kierował z Poznania pracami nad odtworzeniem komendy Okręgu Pomorze NSZ. Na przełomie lat 1945 i 1946 wraz z grupą NSZ-OP wszedł w skład NZW.
Aresztowany 15.02.1947 r. przez funkcjonariuszy Departamentu III MBP. Sądzony w dniach 11.02-2.03.1948 r. przez WSR w Warszawie i skazany na karę śmierci. Stracony 12.05.1948 r. w Warszawie.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: Wilczyca »

Wolność i Niezawisłość

Wolność i Niezawisłość - WiN, Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość, właściwie Ruch Oporu bez Wojny i Dywersji Wolność i Niezawisłość, ogólnopolska, antykomunistyczna organizacja cywilna, założona 2 września 1945 w Warszawie. Przy tworzeniu WiN wykorzystano struktury organizacyjne rozwiązanej w sierpniu 1945 Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj. WiN dążyła do realizacji swego programu drogą walki politycznej, przez zwycięstwo sił demokratycznych w wolnych wyborach, dopuszczając jednak możliwość zbrojnej samoobrony.

Deklaracja Ideowa

W Deklaracji Ideowej, uchwalonej 9 września 1945, WiN domagała się m.in.: opuszczenia terytorium Polski przez wojska radzieckie i służby Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych (NKWD), zaprzestania prześladowań politycznych, utworzenia jednej, apolitycznej armii polskiej z oddziałów walczących na Zachodzie i oddziałów podlegających Polskiemu Komitetowi Wyzwolenia Narodowego, przy równoczesnym spolszczeniu korpusu oficerskiego wojska podległego M. Żymierskiemu, zaprzestania dewastacji kraju, niezależnej polskiej polityki zagranicznej, wprowadzenia pełnego samorządu, przeprowadzenia wolnych wyborów z prawem do wystawiania list kandydatów przez wszystkie ugrupowania polityczne, uspołecznienia własności wielkokapitalistycznej, wolnych związków zawodowych, powszechnego nauczania, reformy rolnej. WiN opowiadała się za potrzebą utrzymania dobrosąsiedzkich stosunków z ZSRR, a zarazem koniecznością rewizji granicy wschodniej.

Struktura organizacyjna

Na czele WiN stał Zarząd Główny (ZG), którego skład osobowy i struktura organizacyjna ulegały częstym zmianom na skutek aresztowań dokonywanych przez Urząd Bezpieczeństwa (UB).

W skład I ZG funkcjonującego od września 1945 do listopada 1945 w Warszawie wchodzili: prezes - pułkownik J. Rzepecki pseudonim Prezes, sekretarz generalny - pułkownik J. Bokszczanin (od końca września 1945 podpułkownik T. Jachimek). ZG, powiększony o prezesów Obszarów: Centralnego (podpułkownik J. Rybicki), Zachodniego (pułkownik J. Szczurek-Cergowski) i Południowego (pułkownik A. Sanojca), tworzył Główny Komitet Wykonawczy.

Skład II ZG funkcjonującego od grudnia 1945 do sierpnia 1946 w Gliwicach: prezes - pułkownik F. Niepokólczycki, zastępca prezesa - K. Rolewicz, szef wywiadu - E. Bzymek-Strzałkowski, prezes Obszaru Centralnego - podpułkownik W. Kwieciński, prezes Obszaru Południowego - major Ł. Ciepliński, pseudonim Pług. Stanowisko prezesa Obszaru Zachodniego pozostało nie obsadzone po grudniowych aresztowaniach.

Skład III ZG funkcjonującego od września 1946 do stycznia 1947 w Warszawie: prezes - W. Kwieciński, zastępca prezesa ds. wojskowych i organizacyjnych - S. Sędziak, zastępca prezesa do spraw politycznych - K. Czarnowski. III ZG nie zdołał się w pełni ukonstytuować na skutek aresztowań.

Skład IV ZG funkcjonującego od stycznia 1947 do listopada 1947 w Zabrzu: prezes - major Ł. Ciepliński, wiceprezes i prezes Obszaru Zachodniego - A. Lazarowicz, prezes Obszaru Południowego - F. Błażej, prezes Obszaru Centralnego - J. Rzędzki. Po aresztowaniu członków IV ZG kierownictwo WiN zostało opanowane przez agentów UB, dążącego do ostatecznej likwidacji podziemia niepodległościowego.

II ZG wszedł w skład Komitetu Porozumiewawczego Organizacji Polski Podziemnej (KPOPP), opracował Memoriał do Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie sfałszowania wyników referendum (30 czerwca 1946), przesłany przez tajnych kurierów do Anglii. Zorganizował Delegaturę Zagraniczną WiN w Londynie i stałą łączność ośrodków krajowych i zagranicznych, m.in. wykorzystując ambasady państw zachodnich.

Prześladowania WiN-u

Działalność UB i NKWD skierowana przeciwko WiN i innym organizacjom niepodległościowym, powodowała utrzymywanie licznych oddziałów zbrojnych (25-30 tys. osób do amnestii 1947, po której w dyspozycji ZG pozostało kilkaset osób), szczególnie na Lubelszczyźnie i w województwie warszawskim. Oddziały leśne (partyzanckie) WiN rozbijały więzienia, atakowały posterunki milicji, prowadziły walkę zbrojną z oddziałami wojska, likwidowały osoby współpracujące z władzą komunistyczną, traktując to jako obronę przed terrorem.

Wobec oparcia WiN na ogniwach Armii Krajowej (rozwiązanej 19 stycznia 1945) i Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj, organizacja została dość łatwo zdekonspirowana przez UB. 10 członków I ZG trafiło do więzienia w 1945, jednakże ich proces rozpoczął się dopiero w styczniu 1947. Sąd skazał na karę śmierci M. Gołębiowskiego (wyroku nie wykonano), pozostali oskarżeni otrzymali kary więzienia od 2-12 lat. Skorzystanie z prawa łaski, w stosunku do skazanych na karę pozbawienia wolności, przez B. Bieruta podyktowane było wyborami do Sejmu Ustawodawczego (19 stycznia 1947).

Po zwycięstwie komunistów, na procesie w Krakowie sądzono członków II ZG. Wyrokiem z 10 września 1947 skazano na śmierć 7 osób, pozostali oskarżeni otrzymali kary od sześciu lat do dożywocia.

Proces III ZG objął 7 osób, z których W. Lipiński i W. Marszewski, działacze KPOPP, otrzymali wyroki śmierci, prezes W. Kwieciński i H. Sosnowska zostali skazani na dożywotnie więzienie, pozostali na kary od 12 do 15 lat więzienia.

Po trzech latach śledztwa, w październiku 1950, sądzono 10 członków IV ZG. Na śmierć skazano 7 osób: Ł. Cieplińskiego, A. Lazarowicza, M. Kawalca, F. Błażeja, J. Rzepkę, K. Chmiela, J. Batorego. Pozostali oskarżeni otrzymali wyroki od 12 lat więzienia do dożywocia. Wszyscy skazani na śmierć zostali straceni 1 marca 1951 w więzieniu mokotowskim w Warszawie.

Wraz z procesami członków ZG WiN odbywały się setki innych procesów, w których skazano kilkanaście tysięcy członków WiN. W grudniu 1952 prasa ogłosiła informację o zgłoszeniu się członków ZG WiN do aparatu bezpieczeństwa i przekazaniu miliona dolarów oraz archiwum organizacji. Była to mistyfikacja UB, po której nastąpiła likwidacja ostatnich ogniw WiN.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Marcin
Posty: 442
Rejestracja: 07 kwie 2008, 21:28
Lokalizacja: Natangia

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: Marcin »

O żołnierzach niezłomnych pamięta się w Olsztynie.
http://bursa.zset.olsztyn.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;" onclick="window.open(this.href);return false;
Byłem, widziałem i oczy miałem spocone.
ODPOWIEDZ