Zaczynając od końca, w sensie ogólnym to bardzo dobrze, że się zastanawiasz - nad czymkolwiek - szkoda jedynie, że nazbyt rzadko!
A przechodząc do rzeczy: zamiast na rozważania o czym to ja słyszałem a o czym nie, czekałem bardziej na sygnalizowane wyżej źródła z Litwy i Białorusi. Ale, jak widać, pewnie się nie doczekam– co jednak oznacza, że blef nie wypalił! I nie ten jeden w dodatku…
„Życie codzienne Prusów i Jaćwięgów…” jest w istocie lekturą godną plecenia jako napisana przystępnym językiem praca popularyzatorska (ale nie źródłowa!). Nie zawiera ona jednak – wbrew temu co głosisz – żadnych dowodów na potwierdzenie wysuwanych tu tez i wniosków! A powoływanie się na autorytet na Ś.P. Łucji Okuliczowej dla „dokumentowania” tych karkołomnych teorii to już czysta hucpa!!!
Nie wiem na co liczyłeś pisząc „zainteresowanych odsyłam do lektury”?! Na zmiłowanie, czy że książka stara i może nikt jej nie znajdzie? W takim razie przeliczyłeś się - całość do przeczytania (i pobrania w PDF) tutaj, na:
http://docer.pl/doc/xn088" onclick="window.open(this.href);return false;
Ale wcześniej oddajmy głos samej Autorce:
„Przy rozważaniach nad uzbrojeniem Prusów w dobie średniowiecza zawsze za punkt wyjścia bierze się słowa Tacyta (I w.) o Estiach: „Rzadko posługują się żelazem, często pałkami." Miało to oznaczać, według zgodnej na ogół interpretacji historyków, że Estiowie nie posiadali żelaznej broni, natomiast walczyli pałkami, maczugami i kijami.
Uwaga Tacyta dotyczy I wieku naszej ery i nawet dla tych czasów nie była w pełni prawdziwa. Nie może też mieć żadnego odniesienia do wieków średnich, choć tego typu sugestie można odnaleźć w starszych opracowaniach historycznych.”
(Łucja Okulicz-Kozaryn, Życie codzienne Prusów i Jaćwięgów w wiekach średnich (IX-XIII w.), Warszawa 1983, s. 210)
Krótkie omówienie uzbrojenia Prusów – w którym ani śladu o fantasmagoriach w rodzaju przedstawianych tu „zabytków” – znajduje się nieco dalej (s. 213-216). I pozwolę sobie przytoczyć je w całości, niech każdy oceni co zawiera a czego nie:
„Jak jednak naprawdę wyglądało uzbrojenie Prusów, dowiadujemy się z wyposażeń ich grobów.
Bronią używaną zarówno przez jeźdźców, jak i pieszych, były włócznie. Włócznia pruska składała się z drzewca, którego długość dochodziła do 2 m, i żelaznego grotu. Groty włóczni miały najczęściej kształt liścia wierzby; ich długość wynosiła około 12 cm. Silnie zwężone ostrze kłujące o prawie czworokątnym przekroju ułatwiało przebicie zbroi i wchodziło głęboko w ciało, a liścień o szerokości ponad 3 cm czynił ranę szeroką i bardzo niebezpieczną. Groty o takiej konstrukcji zostały wypracowane już w VIII wieku w warsztatach frankijskich, skąd znajomość ich wytwarzania dotarła do warsztatów angielskich i skandynawskich. W X i XII wieku nauczyli się je robić Prusowie i Słowianie Zachodni. Z egzemplarzy znajdowanych na obszarze pruskim większość pochodzi z warsztatów skandynawskich, choć zdarzają się okazy niewątpliwie zrobione na miejscu. Bogatsi Prusowie posiadali groty włóczni zdobione inkrustacją z bogatą ornamentyką, której plastykę podkreślało umiejętne połączenie mosiądzu, brązu i srebra.
Włócznia w walce służyła jedynie do pchnięcia, ze względu jednak na swą znaczną długość była bardziej od miecza skuteczna dla wojownika walczącego pieszo z konnym. Jaćwięgowie, jak informuje Latopis Wołyński, walczyli przede wszystkim przy pomocy sulic, czyli krótkich włóczni z żelaznym ostrzem. To stało się też powodem do wywodzenia ich nazwy od pruskiego słowa „jetis", oznaczającego właśnie sulicę. Na tej podstawie Jaćwięgów nazywano „Włócznikami".
Sulice nadawały się do walki wręcz jako broń kłująco-pchana, a także do miotania - zastępowały więc zarówno włócznię, jak i oszczep.
Równie pospolitą bronią pruską były topory żelazne osadzone na długich drewnianych styliskach. Pruska odmiana toporów bojowych charakteryzowała się szerokimi, prawie prostymi, asymetrycznymi ostrzami, długimi cienkimi szyjkami, silnymi osadami z wąsami i małymi, ale wyraźnie zaznaczonymi młotkami. Topory takie z trudem nadawały się do prac ciesielskich i w zasadzie nie były do takich celów przeznaczone. Jeżeli jeździec posiadał topór, przytraczał go do siodła, pieszy natomiast zakładał styliskiem za pas.
Każdy Prus posiadał żelazny nóż, często pięknie oprawiony w drewnianą lub kościaną rękojeść. Noże były bardzo zróżnicowane w kształtach, długości ostrza, surowca użytego na ich wykonanie. Najlepszy oczywiście był długi nóż bojowy, noszony w drewnianej lub skórzanej pochwie przypinanej do pasa i zdobionej plakietkami z brązu lub srebra. Powszechniejsze jednakże były zwykłe noże o dość długich ostrzach i uniwersalnym przeznaczeniu.
Liczba mieczy znajdowanych w grobach pruskich jest znacznie mniejsza niż noży, ale i tak jest ich wielokrotnie więcej niż na Pomorzu czy w Polsce. Nie oznacza to oczywiście, że wojownicy pruscy częściej posiadali miecze niż polscy lub pomorscy, lecz wiąże się z różnicami w obrzędowości. Ale dzięki temu wiemy na pewno, że Prusowie posługiwali się mieczami zarówno jednosiecznymi, jak i dwusiecznymi.
Miecze dwusieczne pochodziły głównie z warsztatów nadreńskich i skandynawskich, rzadziej natomiast były wytworem miejscowym. Często sprowadzano zza morza same klingi i oprawiano je w miejscowych warsztatach.
Niezbędnym wyposażeniem wojownika pruskiego walczącego na koniu lub pieszo był łuk drewniany i kołczan ze strzałami. Łuki pruskie były bronią o niezwykle prostej konstrukcji i składały się z drewnianych prętów i przymocowanych do nich cięciw. Jako pocisk służyła strzała, również drewniana, zakończona grotem przymocowanym do niej za pomocą tulejki lub wbitym w jej koniec. Zaletami łuku była prostota konstrukcji, dzięki czemu mógł go zrobić każdy, jego lekkość i skuteczność, zwłaszcza w walkach z ukrycia i przy oblężeniu grodów. Sprawny strzelec, a takich wśród Prusów nie brakowało, potrafił wypuścić dziesięć strzał w ciągu minuty.
Z opisu walki z Jaćwięgami, gdzie „kamienje jako dożd' z niebiesi idjasze", można domyślać się, że Prusom nie były obce proce do miotania kamieni. Zresztą proce, zarówno ręczne, jak i drzewcowe, były bronią powszechnie znaną i chętnie używaną w dobie średniowiecza. Używanie ich przez Prusów potwierdza także Dusburg w opisach oblężenia warowni krzyżackich.
Wreszcie najbardziej specyficzną dla Prusów bronią, raczej nieznaną w dobie średniowiecza, były pałki drewniane różnych typów używane i przez jeźdźców, i wojowników pieszych. Bojowe pałki pruskie były niezwykle zróżnicowane ze względu na kształt, wielkość i sposób wykonania. Najbardziej powszechne były pałki z krótką rękojeścią, zakończone kulistym zgrubieniem często najeżonym żelaznymi lub krzemiennymi ćwiekami. Czasem na pałkę nakładano piękną, odlaną z brązu gałkę. Każdy Prus kilka takich pałek nosił za pasem i niezwykle zręcznie miotał nimi do celu. Zresztą od najmłodszych lat Prusowie ćwiczyli rzuty pałkami, osiągając nadzwyczajną sprawność w miotaniu. Pałkami takimi uśmiercano jeńców przeznaczonych na ofiarę bogom.
Do walki wręcz służyły pałki większe, z długą rękojeścią w formie maczugi, i te oczywiście były bardziej powszechne, nawet w rękach wojowników polskich. Broń tego typu posiadała przede wszystkim piechota pruska. Pałki takie mogły służyć również jako podpory tarcz, za którymi ukrywali się wojownicy.
Tarcze będące podstawową osłoną zarówno w walce wręcz, jak i na odległość, robiono z drewna, czasem obciągano skórą, często okuwano brązową blachą. Od strony wewnętrznej posiadały umocowaną metalową poprzeczkę lub rzemienny uchwyt.
Hełmy robiono z czterech kawałków blachy żelaznej o trapezowatej formie, przez co w połowie wysokości posiadały one charakterystyczny załom. Wszystkie miały kształty stożkowate zwieńczone szpikulcem. Nie była to część uzbrojenia często spotykana wśród Prusów, podobnie jak kolczugi czy pancerze.
Jeźdźcy pruscy używali siodeł drewnianych, czasem obciągniętych skórą, często jednakże dosiadali koni na oklep. Uzdy i wodze robiono z rzemieni skórzanych lub łyka, wędzidła z żelaza lub kości. Strzemion używano nie zawsze, choć nie należały one do rzadkości. Natomiast ostrogi żelazne, często bogato zdobione srebrem lub brązem, przypinano do skórzanego obuwia podczas bardziej uroczystych okazji.
Pełny zestaw uzbrojenia z wszystkimi wymienionymi elementami nie zdarzał się często wśród wojska pruskiego. Konie też „chodziły boso", nie podkuwane, co zresztą nie miało większego znaczenia wobec powszechnego braku dróg o twardej nawierzchni. W sumie uzbrojenie jeźdźca pruskiego było zupełnie przyzwoite, choć nie można go było porównać z zakutymi w stal rycerzami Europy chrześcijańskiej. Znacznie gorzej prezentowała się piechota pruska, wyposażona w maczugi, pałki, rzadko w topór, znacznie częściej w nóż, łuk, proce oraz tarcze. Ubiór pieszych także nie był imponujący. Tu już nie zdarzały się ani pancerze, ani kolczugi i hełmy, rzadko wkładano także ubiór z lnu lub wełny. Posiadali natomiast, zgodnie z informacjami kronikarzy krzyżackich, ubrania szyte ze skór żubrzych, łosich, niedźwiedzich i wilczych. I choć nam taki ubiór może wydawać się atrakcyjny, w oczach zachodniego rycerstwa był dowodem dzikości i barbarzyństwa.”
I to by chyba było na tyle